Giving up?
Nie wierzę, że tak ciężko mi jest sklecić choć kilka słów o czymkolwiek. W ciągu ostatniego miesiąca moje życie posypało się tak mocno, jak jeszcze nigdy wcześniej. Wieczne ataki paniki, wybuchy płaczu, bezsenne noce, a później przespane całe dnie. Zero motywacji do czegokolwiek Wszędzie pierdolnik, nawet nie mam siły gotować, o jedzeniu może nie będę wspominać. A najlepsze jest to, że już myślałam, że będę w stanie żyć bez leków, że poradzę sobie bez terapii. A teraz widzę, że raczej to niemożliwe. Wychodzę z domu tylko wtedy kiedy muszę. Udaje przed ludźmi że wszystko jest w porządku, bo nie chce ich obarczać swoimi głupimi problemami. Poza tym to ja zawsze byłam tą silną, tą odważną. Szkoda tylko, ze w chwili w której wychodzę z uczelni nie ma już tej szczęśliwej dziewczyny która cieszy się wszystkim tym co wokół niej. Jest tylko pustka. Płacz. I strach, że ktoś się znowu ode mnie odwróci. Strach przed kolejną zdradą. Są chwile kiedy ból staje się nie do zniesienia. Kiedy jest go ...