New rules
Chyba powinnam zmienić coś w życiu. No i zaczęłam.
Poszłam po poradę do specjalisty. I nie żałuję. Chociaż dni są ciężkie, bo nie potrafię się skupić, boli mnie głowa i nie chce za bardzo mi się jeść. Ale szczerze mówiąc, jest lepiej. Już tak nie płaczę. Pierwszy raz od trzech tygodni nie uroniłam łzy w kościele, co było straszne. Nie mogłam się wtedy skupić na tym na czym powinnam, a tylko myślałam czy ktoś zwraca na mnie uwagę i czemu nie jestem się w stanie uspokoić. Dzisiaj było lepiej.
Tylko cały weekend mam praktycznie zmarnowany. Nie mogłam funkcjonować. Albo chciało mi się spać, albo co sekundę się rozpraszałam. Dopiero wieczorem jestem w stanie się jakoś uspokoić. Tylko to za mało czasu. Pięć kolokwiów w trzy dni, do tego 3 razy korki. Będzie ciekawie. O ile będę w stanie wstać z łóżka bez myśli, że z chęcią bym w nim została.
Przeraża mnie jutrzejszy dzień. 8-18 i dwa kolokwia. Bardzo przyjemnie. Ale dam radę. Muszę. Nikt mnie przecież nie zwolni z zaliczeń od tak. Muszę być silna i wytrzymać. Jeszcze tylko dwa tygodnie przy dobrych wiatrach i przez miesiąc będę w domu. Byle być dobrej myśli. Byle się nauczyć. Byle zdać.
Dam radę. Silna jestem. I niezależna. I nie potrzebuje faceta by być szczęśliwą.
No dobra, to ostatnie to jeszcze bujda. Chce w to wierzyć, ale strasznie boli kiedy wszyscy dookoła albo są w szczęśliwych związkach, albo się zaręczają, albo ogłaszają że są w związku. Chyba nie do końca jeszcze mu wybaczyłam i jednocześnie pogodziłam się z naszym rozstaniem. Nadal to boli. I nadal chce żeby wrócił. Tylko skoro raz odszedł, to kolejny też chyba to zrobi.
Zależy mi, bo to jednak były dość szczęśliwe 4 lata i nie chce ich zapomnieć ani zaprzepaścić. Ale nie wiem czy na tym etapie potrafię się cieszyć jego szczęściem. Chyba jest za wcześnie. Ale chce tego. Chce być przy Nim w radości i smutku. Bo był i będzie dużą częścią mojego życia. Nigdy Go nie zapomnę. Ale rozumiem, że już nie jest mój. Rozumiem to, ale jednak dalej boli. Nie chce się za bardzo z tym pogodzić, ale muszę. Może niedługo dam radę to zaakceptować.
But my love, he doesn't love me
So I tell myself, I tell myself
One, don't pick up the phone
You know he's only calling 'cause he's drunk and alone
Two, don't let him in
You have to kick him out again
Three, don't be his friend
You know you're gonna wake up in his bed in the morning
And if you're under him, you ain't getting over him
Poszłam po poradę do specjalisty. I nie żałuję. Chociaż dni są ciężkie, bo nie potrafię się skupić, boli mnie głowa i nie chce za bardzo mi się jeść. Ale szczerze mówiąc, jest lepiej. Już tak nie płaczę. Pierwszy raz od trzech tygodni nie uroniłam łzy w kościele, co było straszne. Nie mogłam się wtedy skupić na tym na czym powinnam, a tylko myślałam czy ktoś zwraca na mnie uwagę i czemu nie jestem się w stanie uspokoić. Dzisiaj było lepiej.
Tylko cały weekend mam praktycznie zmarnowany. Nie mogłam funkcjonować. Albo chciało mi się spać, albo co sekundę się rozpraszałam. Dopiero wieczorem jestem w stanie się jakoś uspokoić. Tylko to za mało czasu. Pięć kolokwiów w trzy dni, do tego 3 razy korki. Będzie ciekawie. O ile będę w stanie wstać z łóżka bez myśli, że z chęcią bym w nim została.
Przeraża mnie jutrzejszy dzień. 8-18 i dwa kolokwia. Bardzo przyjemnie. Ale dam radę. Muszę. Nikt mnie przecież nie zwolni z zaliczeń od tak. Muszę być silna i wytrzymać. Jeszcze tylko dwa tygodnie przy dobrych wiatrach i przez miesiąc będę w domu. Byle być dobrej myśli. Byle się nauczyć. Byle zdać.
Dam radę. Silna jestem. I niezależna. I nie potrzebuje faceta by być szczęśliwą.
No dobra, to ostatnie to jeszcze bujda. Chce w to wierzyć, ale strasznie boli kiedy wszyscy dookoła albo są w szczęśliwych związkach, albo się zaręczają, albo ogłaszają że są w związku. Chyba nie do końca jeszcze mu wybaczyłam i jednocześnie pogodziłam się z naszym rozstaniem. Nadal to boli. I nadal chce żeby wrócił. Tylko skoro raz odszedł, to kolejny też chyba to zrobi.
Zależy mi, bo to jednak były dość szczęśliwe 4 lata i nie chce ich zapomnieć ani zaprzepaścić. Ale nie wiem czy na tym etapie potrafię się cieszyć jego szczęściem. Chyba jest za wcześnie. Ale chce tego. Chce być przy Nim w radości i smutku. Bo był i będzie dużą częścią mojego życia. Nigdy Go nie zapomnę. Ale rozumiem, że już nie jest mój. Rozumiem to, ale jednak dalej boli. Nie chce się za bardzo z tym pogodzić, ale muszę. Może niedługo dam radę to zaakceptować.
But my love, he doesn't love me
So I tell myself, I tell myself
One, don't pick up the phone
You know he's only calling 'cause he's drunk and alone
Two, don't let him in
You have to kick him out again
Three, don't be his friend
You know you're gonna wake up in his bed in the morning
And if you're under him, you ain't getting over him
Komentarze
Prześlij komentarz