Boję się...

Dzisiaj powinien być dobry dzień. A jeśli nawet nie dobry, to chociaż neutralny. Chyba będzie inaczej.

Święta tuż tuż. Pierwszy raz od wielu lat nie chce tam być. Nie chce być oceniana, że znowu nie byłam u spowiedzi bo przecież powinnam. Nie chce żeby te wszystkie wspomnienia do mnie wróciły.

Z jednej strony pogodziłam się z losem, że to co było już nie istnieje. A z drugiej nie potrafię sobie wybaczyć, że to się tak skończyło. Nie chce z Nim być bo wiem, że to nie ma sensu, ale jednak to za Nim tęsknię tak bardzo, że boli. Brakuje mi Jego uśmiechu, Jego dotyku, Jego obecności. Nie chce, żeby był obok, a jednak w głębi duszy to jedyna rzecz której pragnę. Jedyna osoba którą chce mieć obok.

Tylko chciałabym móc żyć normalnie. Mieć znajomych z którymi mogę robić jakieś większe plany. A nawet w sylwestra zostaje mi albo siedzenie ze znajomymi brata, albo z rodzicami albo samemu. Kiedy słucham swoich znajomych, że oni już od października są umówieni na imprezy, to robi mi się strasznie przykro. Bo jedyne osoby z którymi mogłabym spędzić Sylwestra są na dwóch krańcach Polski i mają swoje ekipy z którymi od lat się bawią.
Nie wiem czy wina leży we mnie, czy po prostu trafiam na ludzi dla których nigdy nie jestem kimś ważnym. Od lat jest tak samo. Zawsze przy okazji, zawsze jako niechciana osoba towarzysząca. Z jednej strony chce wychodzić, być na imprezach, a z drugiej po kilku godzinach zaczynam czuć się przytłoczona i chce się zamknąć w pokoju, zakopać pod kołdrą i już nigdy nie wychodzić.

Chciałabym sobie radzić każdego dnia. Ale nie daję rady. Dlatego boję się każdego nowego dnia. Nie chce się bać. Tylko nie potrafię zacząć z tym walczyć.





Bo zawsze będzie mi czegoś brak...

Komentarze